Czy warto iść do urzędu pracy po oferty pracy? Czytając ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli z przeprowadzonych kontroli między 1 stycznia 2011 roku a 31 marca 2014 roku można mieć uzasadnione obawy i wątpliwości. Oto, jak wynika z raportu, staże, szkolenia, prace interwencyjne i roboty publiczne nic nie dają bezrobotnym, a już na pewno nie oczekiwane zatrudnienie.
W raporcie, o którym mowa powyżej, można przeczytać, iż wskaźniki efektywności zatrudnieniowej, którymi posługuje się Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej są zawyżone, niemiarodajne i przede wszystkim nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. NIK twierdzi, że te wskaźniki są zbyt optymistyczne i nie oddają skali problemu, z jakim mierzy się urząd pracy oraz jego klient. Co jest więc ze wskaźnikami nie tak? Przede wszystkim pomiar efektywności zatrudnieniowej oraz pomiar efektywności kosztowej zastosowanych instrumentów aktywizacyjnych jest mierzony w czasie do 3 miesięcy po zakończeniu danej formy wsparcia, czyli na przykład od zakończenia stażu. Mając na uwadze, że przedsiębiorcy czy też urzędy chętnie „zatrudniają” u siebie stażystów oraz fakt, iż większość urzędów pracy wymaga, aby taki stażysta został zatrudniony w danym podmiocie, pracodawcy decydują się na podpisanie z takim stażystą tak zwanej umowy śmieciowej, nie dłuższej niż 3 miesiące. Co zyskują? Ano przede wszystkim gwarancję ze strony urzędu pracy, że w przyszłości będą mogli starać się o kolejnego stażystę. Tymczasem okres 3 miesięcy umowy śmieciowej szybko mija, a stażysta najczęściej wraca do punktu wyjścia, czyli do pośredniaka, gdyż zatrudniający go podmiot nie przedłuża z nim umowy o współpracy. Zatem koło się zamyka – stażysta wraca do urzędu pracy.
Niestety, aktywizację zawodową uznaje się za skuteczną, gdy osoba taka pozostaje w zatrudnieniu przez 3 miesiące od zakończenia wsparcia z urzędu, co jest w ocenie NIK niewłaściwe. Zdaniem kontrolerów należy wydłużyć ten czas na powyżej 3 miesięcy. Daje to szansę na realne ocenienie przydatności danego stażu czy szkolenia na rynku pracy. NIK wskazuje, że tak rozumiana efektywność staży wyniosła w badanych latach od 33 do 39 procent, a szkoleń jeszcze mniej – od 18 do 21 procent. Kiedy przyjrzeć się losom klientów urzędów pracy, którzy skorzystali z narzędzi aktywizacyjnych, to wyniki są jeszcze bardziej druzgocące i wygląda następująco: staże – 23-29 procent, a szkolenia – 12-17 procent. Dużym minusem działań urzędów jest fakt, że nie monitorowały one losów swoich klientów w dłuższym okresie czasu. Jest to przyczyna nieznania rzeczywistych skutków czy też efektów zaproponowanych form wsparcia. Szkoda, bo jest to wiedza, która mogłaby w dużym stopniu usprawnić i uefektywnić działania podejmowane przez urzędy pracy, czyli dotyczące kosztów idących z kieszeni podatników. To także byłaby spora dawka wiedzy na temat, które narzędzia są efektywne, a z których lepiej zrezygnować.